niedziela, 29 października 2017

O tym, jak warto spełniać swoje czytelnicze marzenia, czyli relacja ze spotkania z Camillą Läckberg.

Camilla Läckberg podpisuje mi swoją najnowszą książkę.
W dniu 27 października br. w warszawskim Empiku Junior  (ul. Marszałkowska 116/122) odbyło się spotkanie z Camillą Läckberg – szwedzką autorką kryminałów. Jest to moja ulubiona pisarka. Cenię ją za to, że nie unika trudnych, kontrowersyjnych tematów w swoich książkach, a jednocześnie nie popada w zbędny patos przy ich opisywaniu. Same zagadki kryminalne w poszczególnych książkach też dostarczają mi frajdy podczas czytania, gdyż naprawdę nie miała miejsca taka sytuacja, abym domyśliła się ich rozwiązania wcześniej niż pod koniec książki. Ogólnie rzecz mówiąc na sagę o Fjällbace nie składają się kryminały sensu stricto – każda książka jest raczej połączeniem wątku kryminalnego oraz spraw obyczajowych, przy czym nie przytłaczają się one nawzajem.

Spotkanie zaczęło się dopiero koło godz. 20:00 - zostało przesunięte z godz. 18:00 z uwagi na opóźniony lot pisarki do Warszawy. Pierwszym miłym akcentem było to, że p. Läckberg na samym początku przeprosiła za to opóźnienie, mimo że nie musiała – wszyscy wiedzieli, że nie nastąpiło ono z jej winy. Przez całe spotkanie dała się poznać jako niesamowicie ciepła i życzliwa osoba. Odpowiadała na każde postawione jej pytanie, potrafiła nawet zażartować i doprowadzić wszystkich zgromadzonych do wybuchów śmiechu. Kiedy przyszedł czas na autografy, dla każdego znalazła czas na króciutką rozmowę czy zrobienie zdjęcia. Deklarowała, że każdemu podpisze książkę, mimo że ludzi było mnóstwo. Na pewno wymagało to od niej sporej dawki samozaparcia, gdyż następnego dnia rano udzielała wywiadu w Dzień Dobry TVN, a później jechała na Targi Książki w Krakowie. A że samo piątkowe spotkanie zakończyło się podobno dobrze po 23:00, to domyślam się, wiele nie spała w nocy z piątku na sobotę. 
Dedykacja Camilli Läckberg
dla mnie i męża
na jej najnowszej książce.
Mimo zmęczenia, jakie Camilla Läckberg niewątpliwie odczuwała, potrafiła tak pokierować rozmową, że człowiek zadowolony i z uśmiechem na ustach odchodził od stolika, przy którym siedziała.

Jednym z minusów spotkania była kiepska wentylacja na sali, gdzie się ono odbywało. Bardzo szybko zrobiło się duszno i nie za bardzo można było swobodnie oddychać. Poza tym pani prowadząca spotkanie popełniła błąd nazywając otwarcie Katarzynę Bondę polską Camillą Läkberg. Było to tym bardziej niezręczne, że nasza rodzima autorka określana tym mianem była obecna na sali. Mi doskwierał też brak tłumacza w pobliżu, kiedy p. Läckberg podpisywała swoje książki. Ja nie za bardzo dobrze posługuję się angielskim (o szwedzkim nie wspominając). Rozumiałam, co pisarka do mnie mówiła, jednakże miałam problem, aby swobodnie jej odpowiedzieć. Mimo jednak tych drobnych błędów całe spotkanie zaliczam do niezwykle udanych i cieszę się, że mogłam brać w nim udział.

Na koniec chciałabym podziękować pracownikom Empiku, w którym odbywało się spotkanie, za życzliwość, jakiej od nich doświadczyłam. Obecnie jestem w zaawansowanej ciąży i długie siedzenie czy stanie daje mi się dość mocno we znaki. Takie drobnostki, jak wpuszczenie do służbowej toalety czy umożliwienie podejścia na samym początku do autorki, kiedy nadszedł czas podpisywania książek, były dla mnie dużym odciążeniem i sprawiły, że zniosłam spotkanie (od strony fizycznej) tak dobrze, jak to tylko było możliwe.


"Czarownica" jest dziesiątym
tomem sagi o Fjällbace.
Na spotkaniu zakupiłam najnowszy tom sagi o Fjällbace o wdzięcznym tytule „Czarownica”. Chciałabym go w miarę szybko przeczytać, nawet pomimo tego, że na następny tom będziemy musieli długo czekać. Camilla Läckberg wyjawiła bowiem, że najpierw ma w planach stworzenie dwóch innych serii, gdyż chce się sprawdzić w pisaniu o czymś innym, a dopiero później zabierze się za kontynuację sagi. Ja jednak i tak sięgnę w ciemno po inne jej pozycje, mimo że polubiłam autorkę swym czytelniczym sercem właśnie za serię o Erice i Patricku. 


*********************************

Wszystkie zdjęcia, jakie pojawiły się w tym wpisie 
są autorstwa mojego oraz mojego męża. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz