Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: SQN Imaginatio
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 358
„Gdy raz zakosztujesz prawdy jako młokos, chcesz ją jeść nieustannie, ją i tylko ją,
by stale czuć jej smak
na języku. Ale z czasem odkrywasz, że aby prawda została nam na
dłużej,
a jednocześnie nam nie
zbrzydła, wystarczy po prostu … zamówić ją na deser.”
Jakub
Ćwiek ponownie uraczył nas, czytelników, wizytą w Grimm –
mieście pełnym mroku, brutalnym, bezwzględnym, a jednak mimo to
posiadającym swój niesamowity urok. Właśnie urok samego miasta
spowodował, że z prawdziwą przyjemnością sięgnęłam po „Grimm
City. Bestie” - tęskno mi już było do jego atmosfery, tak innej
od atmosfery miast opisywanych w znanych mi kryminałach.
W
mieście nagle umiera głowa jednej z rządzących miastem rodzin
mafijnych, co grozi zerwaniem kruchego paktu i wybuchem zamieszek w
mieście. Dosyć szybko zostaje znaleziony winny i rozpoczyna się
głośny proces sądowy. Jednocześnie po mieście szaleje
psychopatyczny morderca zwany Drwalem. Jego złapanie zostaje
powierzone inspektorowi Evansowi, który początkowo nie zdaje sobie
sprawy z tego, że przyjdzie mu współpracować z Emethem
Braddockiem, byłym bokserem, nieprzypadkowo zwanym Bestią, który
samozwańczo pilnuje porządku w ubogim dzielnicach miasta położonych
po drugiej stronie mostu...
W
książce co prawda występuje kilku bohaterów znanych z pierwszego
tomu (m.in. wspomniany inspektor Evans, agent McShane czy Paula di
Neve), jednakże akcja powieści nie nawiązuje do niego. Zaryzykuję
nawet stwierdzenie, że czytelnicy spokojnie mogą czytać „Grimm
City. Bestie” bez znajomości pierwszej części i nie muszą się
przy tym obawiać, że zaspojlerują sobie jej treść lub będą
mieć problem ze zrozumieniem fabuły (choć oczywiście mogą im
umknąć wtedy pewne „smaczki”).
Powieść
składa się niejako z dwóch wątków – kryminalnego (sprawa
Drwala) oraz sądowego (proces osoby oskarżonej o zabójstwo głowy
jednej z mafijnych rodzin), przy czym wątek sądowy zdecydowanie
przeważa. Sprawa Drwala pozostaje w jego cieniu i wbrew początkowym
insynuacjom nie jest z nim połączona. Ja osobiście uważam, że to
wielka szkoda, gdyż urok opowiadanych historii tylko by na tym
zyskał, gdyby autor równomiernie poprowadził oba wątki i jakoś
zgrabnie je połączył.
Jednym
z plusów książki Jakuba Ćwieka jest opisywanie poszczególnych
wątków z perspektywy poszczególnych postaci. Daje to możliwość
głębszego zrozumienia całej historii w miarę jej rozwoju.
Ponadto bohaterowie, nawet ci drugoplanowi, są bardzo wyraziści i
na pewno nie kryształowi. Każdy z nich ma w sobie zarówno
domieszkę dobra, jak i zła, co w ciekawy sposób wpasowuje się w
sposób ukazania samego miasta – mrocznego, na którym zło osiada
niczym czarne krople jakiegoś ciężkiego do pozbycia się tłuszczu,
ale też z drugiej strony mającego swój urok, miasta, do którego
mieszkańcy się mimo wszystko przywiązują. Aluzje do baśni nie są
w tej powieści tak widoczne jak w pierwszym tomie, niemniej uważny
czytelnik bez problemu je wychwyci (ja np. zauważyłam nawiązania
do baśni o Szeherezadzie, Pięknej i Bestii czy Śpiącej
Królewnie). Bardziej są one widoczne w historii poszczególnych
wątków niż w odniesieniu do konkretnych osób. Autor niezwykle
ciekawie pokazał też tutaj sam system sądownictwa, jaki
funkcjonuje w Grimm City. Co prawda mogłoby się wydawać, że
system wyboru tzw. Siódemki oraz zasady dyskrecji i dochowania
tajemnicy przy wydawaniu przez nią wyroku koliduje z atmosferą
brutalności miasta, jednak pomimo tego przeciwieństwa całkiem
nieźle ze sobą współbrzmią. Poza tym w miarę czytania
dowiadujemy się, że ów system, mimo pozornej doskonałości, wcale
taki doskonały nie jest... Zakończenie książki ma natomiast iście
„ćwiekowski” styl – pozostawia niedosyt i duży apetyt na
więcej. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała okazję
powrócić do miasta Grimm w kolejnych tomach.
„Grimm
City. Bestie” to bardzo ciekawe połączenie kryminału noir z dużą
dozą sensacji i domieszką fantastyki. Ta ostatnia nie widnieje na
co prawda na pierwszym planie, czuć jednak podskórnie, że jest
obecna – na każdej stronie. Jednak to nie tylko przyjemna lektura
na miłe spędzenie kilku wieczorów. Czytelnik nawet nie orientując
się kiedy zaczyna zadawać sobie pytanie o to, jak zachować swoje
człowieczeństwo w obliczu obecnego zła... Lubię książki, które
stawiają jakieś ważne egzystencjalne pytania lub nakłaniają do
refleksji nie tracąc przy tym swego rozrywkowego charakteru. „Grimm
City. Bestie” to właśnie taka pozycja. Polecam ją nie tylko
fanom twórczości Jakuba Ćwieka, ale również osobom, które podczas miłej lektury lubią się nieco
pozastanawiać nad życiem.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl
Książka czeka w kolejce do przeczytania i jestem jej bardzo ciekawa, bo twórczość Ćwieka już znam choćby z serii o Kłamcy.
OdpowiedzUsuńPs. Jest błąd w notce - we wstępnych informacjach o książce napisałaś, że autorem jest Jadowska, nie Ćwiek ;)