czwartek, 14 września 2017

"DYGOT" (JAKUB MAŁECKI)

Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 312

Bo życie to jeden, kur...a, wielki dygot”


Istnieje zło, które przywiera do człowieka niczym druga skóra i na zawsze odciska swoje piętno, które kształtuje życie poprzez uprzedzenia doprowadzające do tragedii. Widać to m. in. poprzez okrucieństwo powojennej polskiej prowincji nie wybaczającej odmienności. Opowiada też o tym „Dygot” autorstwa Jakuba Małeckiego.

Pomimo tego, że zakupiłam tę książkę jakiś rok temu, zapoznałam się z nią dopiero stosunkowo niedawno. Wcześniej miałam dość duże wątpliwości, czy naprawdę chcę ją przeczytać. Nominacje do Nagrody Literackiej Angelus, Poznańskiej Nagrody Literackiej oraz do Książki Roku według portalu Lubimyczytać.pl w kategorii literatura piękna, Złote Wyróżnienie Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego, mnóstwo pozytywnych opinii i recenzji. Trochę mnie to odstraszało. Obawiałam się, że przez te wszystkie zachwyty nabiorę nie wiadomo jak wysokich oczekiwań, by potem mocno się rozczarować, gdy „Dygot” okaże się jedynie przyzwoitą powieścią. Przyznam się szczerze, że gdyby nie lipcowy Bookathon, to jeszcze przez długi czas bym po nią nie sięgnęła. Wybrałam ją w sumie z konieczności, bo jako jedyna pasowała mi jakoś do jednego z wyzwań. Zaczęłam ją czytać i zauroczyłam się jej treścią już od pierwszej strony.

Frau Eberl, Niemka uciekająca przed żołnierzami Armii Czerwonej, przeklina Jana Łabendowicza jego żonę i ich nienarodzone dziecko. Jan początkowo miał ją odwieźć do Niemiec, jednakże w czasie jazdy odmówił jej pomocy i zostawił ją samą wraz z córkami na środku drogi, sam uciekając. Niedługo po tym wydarzeniu Irena, żona Jana, rodzi Wiktora - chłopca o białej jak śnieg skórze, który zostaje odrzucony przez mieszkańców ich wsi jako odmieniec. Z kolei Emilię, córkę Bronka Geldy ściska klątwa cyganki, której ten odmówił pieniędzy. Mając zaledwie kilka lat zostaje ona ciężko poparzona w wyniku wybuchu granatu i ledwo uchodzi z życiem. Drogi obu tych rodzin w pewnym momencie się przecinają, a dodatkowo zespala je uczucie jakie połączy Wiktora i Emilię. Po upływie kilkudziesięciu lat ich syn, typowy lekkoduch, zdoła rozwikłać pewną tajemnicę rodzinną, co w pewien sposób zmienia też jego samego.

Dygot” jest uniwersalną opowieścią o codzienności, wewnętrznych rozterkach, wyobcowaniu wśród rodzimej społeczności, czy inności z góry skazanej na odrzucenie. Słowa w tej książce mają olbrzymią moc i potrafią nawet zabijać. Klątwy rzucone przez cygankę i Frau Eberl ścigają członków obu rodzin nawet po upływie wielu lat. Sam dygot jawi się jako mieszanina cierpienia, zagubienia i jakiegoś wewnętrznego rozmycia. To tajemnicze drżenie wywołane obawą, co będzie dalej.

Książka Jakuba Małeckiego opowiada czytelnikom historię zwyczajnych ludzi, którzy są opisywani z perspektywy ich wewnętrznych przeżyć i rozterek wpływających na podejmowane przez nich decyzje. Ja osobiście miałam wrażenie, że dzięki temu stali się oni tacy swojscy, jakby żyli gdzieś obok nas. Jednocześnie autor w subtelny sposób pokazał okrucieństwo społeczności, która nie wybacza odmienności.

Wiktor urodził się jako albinos – człowiek o bardzo jasnej karnacji, białych włosach, brwiach i rzęsach. Był przez to prześladowany przez mieszkańców swojej wsi. Oskarżali go oni o wszelkie nieszczęścia, jakie ich dotykały. Nie rozumieli istoty jego przypadłości i z góry ją odrzucali jako coś złego. Z drugiej strony panowało u nich przekonanie, że poszczególne części jego ciała mogą stać się amuletami i zapewnić im szczęście. Wiktor dorastał więc wyobcowany i nieakceptowany przez swoje środowisko. Walczył z własnymi demonami w nikim nie znajdując wsparcia. Z drugiej strony mamy Emilię. Będąc dzieckiem została ona ciężko poparzona w wyniku wybuchu granatu. Co prawda przeżyła wtedy, jednakże do końca życia na jej ciele pozostały szpecące blizny. Z tego też powodu była odtrącana przez rówieśników, co z pewnością ujemnie wpływało na jej życie. Mamy więc dwoje ludzi obarczonych fatum, którzy nie ze swej winy cierpią z powodu swojej inności. Łączy ich uczucie miłości i początkowo wydaje się, że w końcu zaznają szczęścia w życiu. Niestety, owo fatum daje w końcu o sobie znać...

W„Dygocie” Jakuba Małeckiego zostały opisane losy 2 rodzin na przestrzeni prawie 70 lat. Jest to historia ich codzienności i brak jest zawirowań wpływających na większą grupę ludzi. Z drugiej strony są w opowieść zostały wplecione wydarzenia, które rzeczywiście miały miejsce (jak np. wybór kard. Wojtyły na papieża czy atak na wieże World Trade Center), jednakże one również nie mają wpływu życie bohaterów. Ich losy są opisane dosyć dynamiczne, ale w taki sposób że czytelnik podczas lektury ma wrażenie, jakby świat wokół niego zwolnił. Jako swego rodzaju smaczek mogę wyjawić, że przez część książki przewija się postać pewnej znanej polskiej aktorki przedwojennej, jednakże to też nie wpływa znacząco na akcję.

Bardzo podobał mi się styl książki. Została ona napisana w niezwykle pięknym, literackim języku, dopracowanym w najmniejszych nawet szczegółach. Nawet detale są opisane w wysmakowany sposób. Można by powiedzieć, że przy użyciu minimum słów jest tu pokazane maximum treści. Świat nierealny w wyrafinowany i dobrze zbalansowany sposób są tutaj połączone ze światem rzeczywistym. Rzucone klątwy i ponure przepowiednie tworzą tutaj niesamowity klimat ubarwiający całą historię. Rzeczywistość wymyka się normalnemu rozumowaniu i stoi niejako w kontrze ze sprawami przyziemnymi, których jest przecież niemało. Jakub Małecki stworzył utwór pełny emocji, wymykający się utartym schematom.

Dygot” jest dla mnie książką wyjątkową, literacką perełką, która hipnotyzuje od pierwszej do ostatniej strony. Pamięta się o niej długo po zakończeniu lektury. Wchodzi gdzieś głęboko w człowieka i zakotwicza się na wiele tygodni. Kiedy skończyłam ją czytać byłam na siebie ogromnie zła za to, że tak długo zwlekałam z jej lekturą. Teraz rozumiem zachwyty nad nią i w pełni je podzielam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz