Strony

środa, 15 listopada 2017

„GRIMM CITY. BESTIE” - o tym, jak ważne jest zachowanie własnego człowieczeństwa

Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: SQN Imaginatio
Rok wydania: 2017

Ilość stron: 358




„Gdy raz zakosztujesz prawdy jako młokos, chcesz ją jeść nieustannie, ją i tylko ją,
by stale czuć jej smak na języku. Ale z czasem odkrywasz, że aby prawda została nam na dłużej,
a jednocześnie nam nie zbrzydła, wystarczy po prostu … zamówić ją na deser.”



Jakub Ćwiek ponownie uraczył nas, czytelników, wizytą w Grimm – mieście pełnym mroku, brutalnym, bezwzględnym, a jednak mimo to posiadającym swój niesamowity urok. Właśnie urok samego miasta spowodował, że z prawdziwą przyjemnością sięgnęłam po „Grimm City. Bestie” - tęskno mi już było do jego atmosfery, tak innej od atmosfery miast opisywanych w znanych mi kryminałach.

W mieście nagle umiera głowa jednej z rządzących miastem rodzin mafijnych, co grozi zerwaniem kruchego paktu i wybuchem zamieszek w mieście. Dosyć szybko zostaje znaleziony winny i rozpoczyna się głośny proces sądowy. Jednocześnie po mieście szaleje psychopatyczny morderca zwany Drwalem. Jego złapanie zostaje powierzone inspektorowi Evansowi, który początkowo nie zdaje sobie sprawy z tego, że przyjdzie mu współpracować z Emethem Braddockiem, byłym bokserem, nieprzypadkowo zwanym Bestią, który samozwańczo pilnuje porządku w ubogim dzielnicach miasta położonych po drugiej stronie mostu...

W książce co prawda występuje kilku bohaterów znanych z pierwszego tomu (m.in. wspomniany inspektor Evans, agent McShane czy Paula di Neve), jednakże akcja powieści nie nawiązuje do niego. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że czytelnicy spokojnie mogą czytać „Grimm City. Bestie” bez znajomości pierwszej części i nie muszą się przy tym obawiać, że zaspojlerują sobie jej treść lub będą mieć problem ze zrozumieniem fabuły (choć oczywiście mogą im umknąć wtedy pewne „smaczki”).

Powieść składa się niejako z dwóch wątków – kryminalnego (sprawa Drwala) oraz sądowego (proces osoby oskarżonej o zabójstwo głowy jednej z mafijnych rodzin), przy czym wątek sądowy zdecydowanie przeważa. Sprawa Drwala pozostaje w jego cieniu i wbrew początkowym insynuacjom nie jest z nim połączona. Ja osobiście uważam, że to wielka szkoda, gdyż urok opowiadanych historii tylko by na tym zyskał, gdyby autor równomiernie poprowadził oba wątki i jakoś zgrabnie je połączył.

Jednym z plusów książki Jakuba Ćwieka jest opisywanie poszczególnych wątków z perspektywy poszczególnych postaci. Daje to możliwość głębszego zrozumienia całej historii w miarę jej rozwoju. Ponadto bohaterowie, nawet ci drugoplanowi, są bardzo wyraziści i na pewno nie kryształowi. Każdy z nich ma w sobie zarówno domieszkę dobra, jak i zła, co w ciekawy sposób wpasowuje się w sposób ukazania samego miasta – mrocznego, na którym zło osiada niczym czarne krople jakiegoś ciężkiego do pozbycia się tłuszczu, ale też z drugiej strony mającego swój urok, miasta, do którego mieszkańcy się mimo wszystko przywiązują. Aluzje do baśni nie są w tej powieści tak widoczne jak w pierwszym tomie, niemniej uważny czytelnik bez problemu je wychwyci (ja np. zauważyłam nawiązania do baśni o Szeherezadzie, Pięknej i Bestii czy Śpiącej Królewnie). Bardziej są one widoczne w historii poszczególnych wątków niż w odniesieniu do konkretnych osób. Autor niezwykle ciekawie pokazał też tutaj sam system sądownictwa, jaki funkcjonuje w Grimm City. Co prawda mogłoby się wydawać, że system wyboru tzw. Siódemki oraz zasady dyskrecji i dochowania tajemnicy przy wydawaniu przez nią wyroku koliduje z atmosferą brutalności miasta, jednak pomimo tego przeciwieństwa całkiem nieźle ze sobą współbrzmią. Poza tym w miarę czytania dowiadujemy się, że ów system, mimo pozornej doskonałości, wcale taki doskonały nie jest... Zakończenie książki ma natomiast iście „ćwiekowski” styl – pozostawia niedosyt i duży apetyt na więcej. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała okazję powrócić do miasta Grimm w kolejnych tomach.

„Grimm City. Bestie” to bardzo ciekawe połączenie kryminału noir z dużą dozą sensacji i domieszką fantastyki. Ta ostatnia nie widnieje na co prawda na pierwszym planie, czuć jednak podskórnie, że jest obecna – na każdej stronie. Jednak to nie tylko przyjemna lektura na miłe spędzenie kilku wieczorów. Czytelnik nawet nie orientując się kiedy zaczyna zadawać sobie pytanie o to, jak zachować swoje człowieczeństwo w obliczu obecnego zła... Lubię książki, które stawiają jakieś ważne egzystencjalne pytania lub nakłaniają do refleksji nie tracąc przy tym swego rozrywkowego charakteru. „Grimm City. Bestie” to właśnie taka pozycja. Polecam ją nie tylko fanom twórczości Jakuba Ćwieka, ale również osobom, które podczas miłej lektury lubią się nieco pozastanawiać nad życiem.


***************************
Zdjęcie pochodzi ze strony empik.com

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl 

1 komentarz:

  1. Książka czeka w kolejce do przeczytania i jestem jej bardzo ciekawa, bo twórczość Ćwieka już znam choćby z serii o Kłamcy.

    Ps. Jest błąd w notce - we wstępnych informacjach o książce napisałaś, że autorem jest Jadowska, nie Ćwiek ;)

    OdpowiedzUsuń